I wracamy do skarpetek. Skończyłam je przed wyjazdem do Poznania. Zrobiłam je w ramach utylizacji włoczek zakupionych milion lat temu, gdy odkryłam, że allegro może się naprawdę przydać. W Krakowie ciężko zakupić to, czego się akurat chce.
Wracając do różowej serwetki, ma ona kolor zwany antycznym różem, co na zdjęciu rzecz jasna nie wyszło. Pasuje mi do koloru ścian w jednym z pokojów w mieszkaniu. Ostatnio lubię róż, nawet żółty i pomarańczowy. To taka mała odmiana po latach ciemności i monochromatyczności w moim życiu.
Śliczne w pięknym kolorku!
OdpowiedzUsuńSuper...bardzo energetyczny kolorek:)))
OdpowiedzUsuńFajny kolor:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Fajne, a ja widzę pomarańcz z kropkami brązu... ;))
OdpowiedzUsuńswietne skarpety..oby nam sie nie przydaly tego lata...niech spokojnie czekaja na zime...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńświetne skarpety i czasami by się przydały wieczorem co by ogrzać zimne nóżki w te wiosenne dni..:)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńAleż wesolutkie!
OdpowiedzUsuń