Lubie próbować nowych rzeczy, a ostatnimi czasy wciągnęła mnie kuchnia koreańska, choć orient do kuchni zaczęłam wprowadzać od kurczaka po chińsku (przepis TU). Teraz nie umiem żyć bez japche, kimbapu czy kimchi.
Kimchi to niesamowity sposób na kapustę pekińską w postaci kiszonki z dodatkami, których trzeba się nauczyć jeść. Nie każdemu musi smakować. Robiłam je już wiele razy, nie zawsze mi smakowało, razu pewnego wszystko musieliśmy wyrzucić.... Przeczytałam wszystkie polskie przepisy, wiele angielskich, koreańskich, obejrzałam o kimchi wiele filmów na youtubie..... i zrobiłam sobie swój przepis, taki pośrodku. Składu warzywnego nie trzymam się ściśle, bo nie zawsze mogę kupić rzodkiew. Wczoraj nastawione kimchi z młodej kapusty:
Oto moja wersja przepisu:
4 kg kapusty pekińskiej – dwie spore – natrzeć liście solą
porządnie, pozostawić na dwie godziny, co pół godziny obracać, wypuści sok i
zmięknie, potem porządnie wypłukać z
soli, pokroić według uznania – ja robię większą kostkę
Ugotować- 500ml wody + 1 łyżka kleistej maki ryżowej+ 1,5 łyżki cukru
Do zimnego sosu dodać:
700 dag białej rzodkwi – pokrojona w słupki, ja trę na
grubej tarce
3 marchwie pokrojone w słupki
1 duża cebula+ 1,5 główki czosnku – zmiksowane na miazgę
1,5 papryki czerwonej pokrojonej w paski
zieloną dumkę lub szczypiorek – co najmniej jedna wiązka
grubo pocięta
4-6 łyżek ostrej papryki gochugaru – specjalna koreańska
papryka do kimchi, można zastąpić zwykłą ostrą papryka lub chili, ale lepiej
dać na początek mniej, a potem zaostrzyć potrawę według uznania
½ szklanku sosu rybnego
½ szklanku sosu ostrygowego (ale bez tego też jest
ok.)
10 cm korzenia imbiru startego na tarce ( ja daję suchy, ok.
łyżki)
Powstałą pastą w wody z mąką i warzyw natrzeć kapustę,
dobrze wymieszać, pozostawić w ciepłym miejscu na dzień-dwa, gdy ruszy
fermentacja schować w lodówce, jest dobre do jedzenia takie ledwo ruszone, ale
,według mnie, najlepszego smaku nabiera dopiero po tygodniu.
Ten film rozświetlił mi bardzo wiele, polecam.
Z przepisu Maanghi wczoraj na kolację zrobiłam 배추전, czyli naleśniki z kapusty pekińskiej, mniam :-)
Mam przyjaciółkę Koreankę, która wprowadza mnie w świat kuchni koreańskiej. U nie j w domu mają osobną lodówkę na kimchi. Jedzą ją rano, w obiad i na kolację. Dla nich i dla mnie też najlepsza jest w pierwsze dni, bo po tygodniu zabija ostrością. Oni dodają sporo chili. Jak jem tygodniowe kimchi, to toaletę mam zapewnioną. Tutaj są koreańskie sklepy, więc kupuje gotową pastę i przyprawy i nie zabiera dużo czasu, jest pyszne.
OdpowiedzUsuńOj miałabyś wielką radochę z jedzenia w Azji, bo widzę, że lubisz te klimaty. Ja też za nimi przepadam:)))
Zazdroszczę przyjaciółki :-) Ja się mogę uczyć tylko z internetu, ale całkiem dobrze mi idzie. Mieszkam na wsi, gdzie wielu rzeczy nie można kupić, ratuje mnie znów internet.... prawdę mówiąc, to nie chciałabym tam mieszkać, ale dostęp do takiej kuchni bardzo by mnie ucieszył :-)
UsuńBrzmi bardzo smacznie i bardzo pikantnie ;-). Dzięki za przepis Asiu, może w końcu spróbuję, choć chyba bez tych rybnych sosów.
OdpowiedzUsuń