Włócząc sie wczoraj po zalanym deszczem Krakowie wdepnęłam do antykwariatu w bramie na ulicy Krupniczej. Celem moim było ogrzanie przemoczonych nóg, ale tak od niechcenia zapytałam o książki o robótkach ręcznych. Zostałam zaprowadzona do magazynu na tyłach, w walącej się oficynie i tak pan wyciagnął mi prawie spod podłogi taką ksiązkę:
Toż to skarb! Nie jest to książka ze wzortami, ale fachowo, na dużej ilości zdjęć wyjasnia wszystko, co możliwe w technice robienia na drutach. Od stycznia zacznę ja skanowac i wrzucać ważne rzeczy.
Świetna zdobycz;-)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem niecierpliwie na styczeń.
Pozdrawiam sylwestrowo i noworocznie.
Zdobycz rzeczywiście wspaniała. Brdzo trudno o ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMój egzemplarz przez kilka miesięcy uważałam za zaginiony i rozpacz moja była wielka, ale radość gdy go odnalazłam jeszcze większa.
Posiadam :) Książka faktycznie genialna, od podstaw do trudnych rzeczy, i łopatologicznie tłumaczona - nawet ktoś, kto dopiero zaczyna swą przygodę z drutami ją zrozumie. A zdjęcia - majstersztyk!
OdpowiedzUsuń