Znów troszkę przędłam, na warsztat wrzuciłam wełnę z owiec południowoamerykańskich, czesanka jest długowłosa i bardzo miękka. Uprzędłam połowę i podwoiłam nitkę. Mnie się podoba :-) Zamiast lazurów nieba i morza mam wełnę, taka namiastka musi wystarczyć ;-)
Piękna włóczka. Sztuka przędzenia jest dla mnie zagadką. Zazdroszczę Ci tej umiejętności😉
OdpowiedzUsuńNie ma czego, to żadna sztuka, dawniej wszystkie kobiety to umiały. Wystarczy zacząć :) dzierganie ażurowe jest o niebo trudniejsze.
Usuń