Moje szydełkowanie, takie poważne, zaczęło się, gdy miałam 21 lat. Wtedy to powiedziałam sobie, że przecież skoro umiem posługiwać się szydełkiem (tego nauczyłam się w wieku lat 10), to powinnam to robić, nie tylko oddawać się robieniu na drutach. Zakupiłam więc w pasmanterii nitkę i szydełko, w kiosku gazetkę ze wzorami.... i tak wpadłam w serwetkowy szał. Z przerwami trwa on przez te 30 lat, a ostatnio dzierganie serwetek bardzo mnie wciągnęło. Mam świadomość, że serwetki to takie niepotrzebne piękno, zbieracze kurzu, kojarzą się z babciowym brakiem gustu, a najlepiej wyglądają w muzeach-skansenach.
Ostatnio powstała moda na umieszczanie serwetek na obręczach, co nadało im inne znaczenie. Zamiast obrazów można mieć ściany obwieszone serwetkami :-) Zrobiłam takie cosie 4, bo akurat tyle obręczy zakupiłam.
Wzór takiej prostej serwetki znalazłam na pintereście, użyłam trzy kolory kordonka i wyszło całkiem, całkiem.