Na błękit nad głową trudno się czeka, przez ostatnie lata od jesieni do lata panuje szarość, już nie ma tych słonecznych, mroźnych zim z krystalicznym powietrzem i nieskażoną niebieskością nieboskłonu. Trudno. Całkiem nieźle w ramach koloroterapii sprawują się udziergi, jeśli, oczywiście, dobierze się odpowiednia włóczkę, nie szarą ;-)
Tak zrobiłam tym razem. Wymęczyłam parę skarpetek z Trekkinga XXL Zitrona, ze starych zakupów, a ozdobiłam jest wzorkiem będących luźna interpretacja ryżu, przerabianego 1*4. Mnie się podoba.
Dla Koleżanki zaś zrobiłam szaliczek ze wzoru Soft Sunday, włoczka ma niezapominajkowy kolor, przeszukałam chyba wszystkie sklepy, by ja znaleźć. Polecam te nić, jest chłodna w dotyku, lejąca, elegancka. To Balance od Zitrona, jest do zakupienia w sklepie e-dziewiarka i dostępna w wielu kolorach.
Oj, trzeba nam i błękitu, i słonecznej żółcieni, i soczystej zieleni, i innych optymistycznych kolorów.
OdpowiedzUsuńJak to zrobiłaś, że skarpetki z Trekkinga wyszły prawi identyczne w przejściach kolorystycznych?
Tak zachwalasz Balance od Zitrona, że lecę sprawdzić skład;-)
Koleżanka na pewno będzie zadowolona z prezentu.
Piękne te Twoje błękitne dzianiny, zwłaszcza ta niebieskość chusty przemiła! Chyba wywołałaś tym postem błękitniejsze niebo:-) Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor! Ja też bardzo lubię robic ciepłe skarpety na drutach. Zima wszyscy moi domownicy je noszą.
OdpowiedzUsuńTwój post dał mi wiele do myślenia. Dziękuję za intelektualną stymulację!
OdpowiedzUsuń