Zrobiłam kolejne skarpety. W odmętach mojej szafy znalazłam Alpakę Dropsa w paskudnym odcieniu brązu, na którą nie miałam pomysłu kompletnie. Połączyłam ją ze skarpetkową wełną Opala. Ta druga bardzo mi się podoba, i chyba z samej niej też wydziergam skarpety na lato.
Bardzo rozwinęłam się w technice robienia na drutach. Porzuciłam druty skapretkowe na rzecz drutów na żyłce:)
urocze :D
OdpowiedzUsuńJakie fajne!! No i gartuluję:) A za mnie 3maj kciuki, żebym opanowałam druty skarpetkowe, bez uszczerbku na zdrowiu;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ŚWIETNE!!!!
OdpowiedzUsuńfikuśne i cieplutkie :))
OdpowiedzUsuńRęcznie robione skarpety to jest to !!!!:)
OdpowiedzUsuńSkarpetki są super! Wyglądają na cieplutkie :-)
OdpowiedzUsuńSuper skarpeciochy :)) W tym roku zima musi być wyjątkowo upiorna, bo wszyscy je teraz noszą :)
OdpowiedzUsuńW swoim życiu popełniłam 2 razy skarpety i to pod baaardzo czujnym okiem mamy...ale nadal nie umiem tej trudnej sztuki.Zazdroszczę Ci tego talentu,oj! zazdroszczę,bo teraz by mi się ta magia drutowa przydała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Czy Sułoszowa nadal jest najdłuższą wsią w Polsce?
OdpowiedzUsuń