7 października 2015

Smażony ser topiony

Jest taki przysmak, który poznałam od mojej cioci, która pochodzi z Wielkopolski. U niej po raz pierwszy zjadłam ser, który mocno śmierdział, ale smak miał wyborny. W tej postaci nawet kminek, niegdyś dla mnie niejadalny, okazał się znośny. Gdy pojawił się internet, szukałam przepisu, raz nawet próbowałam robić, ale nie wyszło, spleśniał.
Wczoraj zrobiła natchnięta przepisem znalezionym TU. Ser powinien stać kilka dni, ja czekałam jeden. jest dobrze, ser się ciągnął :-) Ciocia dodatkowo dodawała żółtko, też dodam następnym razem. Pycha! Zaraz zrobię następny, ale poleżakuje kilka dni. Polecam!!





8 komentarzy:

  1. U mnie w domu ten ser robiło się bardzo często. Teraz sery nie bardzo nadają się na ten przysmak. Smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam z sera tłustego z małej lokalnej mleczarni w Skale, wyszło super.

      Usuń
  2. Też kiedyś taki miałam okazję spróbować, jednak do przepisu nigdy nie dotarłam, nie te czasy, teraz to inna sprawa. Dzięki , zaraz pędzę zobaczyć co i jak :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Robiło się u mnie w domu.
    Jednak zapach przyjemny , inaczej, nie pozwalał mi na spróbowanie tego przysmaku.:)

    Serdecznie pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja babcia robiła topiony serek, lecz nie na patelni a w wodnej kąpieli - garnek z serem w garnku z gotującą wodą. Ja kiedyś też go robiłam i dobry mi wychodził, ale to "kiedyś" było bardzo dawno. Z sera, który dziś mogę dostać w sklepie, ten serek nie ma prawa się udać. Mleko w wielkich mleczarniach jest na dzień dobry pasteryzowane, czyli pozbawione naturalnych bakterii odpowiedzialnych za gliwienie sera. Tak, że tylko mleko wiejskie do tego celu się nadaje, takie, które potrafi się zsiąść, a nie ześmierdnąć.

    Serek babci śmierdział tylko do pewnego momentu: gdy się już dobrze w tej wodnej kąpieli rozpuścił, zapach się zmieniał i potem był bardzo łagodny. Babcia po pierwsze brała twaróg, kruszyła go i zostawiała na dzień-dwa na powietrzu, żeby zgliwiał i zaczął się rozsmarowywać. Tylko z wyczuciem - jeśli zgliwiał za mało, serek wychodził grudkowaty, jeśli za dużo, był śmierdzący i gorzki. Zgliwiały ser wrzucała do garnuszka, ten wstawiała na garnek z wrzątkiem i dotąd mieszała drewnianą łyżką, aż się rozpuścił. Do tego dodawała trochę masła, jajko (chyba całe, a nie samo żółtko), sól do smaku i najczęściej kminek. Całość wylewała do miseczki i mieliśmy na chleb. Pyszne to było.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi moja mama smażyła biły ser jak polezał kilka dni. Pyszny był :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak pamietam ,moja babcia taki czasem robila ,nazywala go serem zgliwialym, smazyla na patelni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak pamietam ,moja babcia taki czasem robila ,nazywala go serem zgliwialym, smazyla na patelni.

    OdpowiedzUsuń