Zakupiłam kolorową czesankę farbowaną przez
Mistrzynię i uprzędłam. Dobrze mi szło, ale gotowa nić mnie przeraża ostrością i kłuciem. Wełna islandzka jest jeszcze bardziej ostra niż ta z rodzimych owiec. 100 gramów czesanki udało mi się wyciągnąć na 371 metrów. Mało. Żeby ćwiczyć przędzenie, trzeba mieć sporo czasu, a tymczasem urlop się własnie skończył.
Brawo:)
OdpowiedzUsuńśliczności
OdpowiedzUsuńDziekuję :-)
UsuńZdolniacha:)Piękna włóczusia. A urlopy, niestety ,mają to do siebie, że bardzo szybko mijają. Mój też się właśnie skończył:(
OdpowiedzUsuńNastępny urlop za rok, jest na co czekać :-)
Usuńcudna:)
OdpowiedzUsuńDziekuję :-)
UsuńPiękna wełenki! Co powstanie?
OdpowiedzUsuńOkropnie gryzie, więc ani na szal, ani na czapke sie nie nadaje, może ja podwoje i zrobie zimowe, ciepłe rekawiczki :-)
UsuńChciałabym kiedyś zrobić coś z takiej wełenki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa co byś mi poleciła?
UsuńCudowne kolory! no idziesz jak burza urlop równie pracowi ty co reszta roku ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń