To Toruń, jedno z miejsc, do których chciałam wrócić, byłam tam bowiem 25 lat temu na koloniach i zupełnie nic nie pamietałam oprócz deszczu, który wtedy rosił przez całe trzy tygodnie kolonii.
W czasie przesiadki w Warszawie Zachodniej w tunelu dopadłam antykwariatu i moim łupem padły dwie gazetki, których nigdy nie miałam okazji obejrzeć od środka:
Jedna kosztowała 3 złote, a cena empikowa to 38! Sa trochę zniszczone na skutek codziennego składania i rozkładania straganu, ale to nieszkodzi, i tak ważniejszy jest środek:-)
Skończyłam też serwetkę i zrobiłam sporą część sweterka. Coś trzeba robić w czasie 14 godzin podróży...... :-)
No proszę, w Toruniu rezyduję, choć bez przyjemności, zabytków nie lubię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pięknie!
Małgosia
Byłam w Toruniu na wycieczce szkolnej i też wtedy padało ;)
OdpowiedzUsuńTeż mnie ciagnie do Torunia, nie wiem dlaczego? ale ciagnie tak wewnetrzne, może na motorze tam w koncu trafię. A gazetki na zachodnim, hmm jestem stałym klientem :D U jednej pani zawsze cos kupię i jeszcze sobie zwykle pogadamy o ty i owym. Takie miejsce jest też w stolicy na bazarku przy Hali Banaha (gdzie jest jeszcze taniej) i na centralnym, gdzie ceny to średnio połowa wydrukowanej :)
OdpowiedzUsuńZe podróże kształcą wiadomo nie od dziś :D
OdpowiedzUsuńA Toruń wydaje mi się niezwykle klimatycznym miastem -podobnie jak Kraków Gdańsk czy Wrocław.
A wiesz że gazetki robótkowe można kupić w Nowe Hucie na Tomex'ie ? Tam masz ciut bliżej ;-) niż do Wa-wy.