Nie sądzę, bym do Mexico kiedykolwiek pojechała. Raz, że daleko, a drugi raz, że niezbyt lubię podróżować :)
Ale za to sweterek z włóczki o tej nazwie sobie wydrutowałam. Włóczka pochodzi ze stajni Katia, szkoda, że tak mało ich u nas. Dwa lata temu zakupiłam w pasmanterii jeden motek tejże, zrobiłam czapkę i się we włóczce zakochałam. No i zdobyłam. I mam sweterek, różowy, ciepły, miękki, śliczny :) Choć, oczywiście, rację mieli starożytni, gdy stwierdzili, że o gustach się nie dyskutuje;-)
Wyszło 40 dag na drutach 5,5mm.
Piękny ten sweterek!
OdpowiedzUsuńOj, przydałby mi się taki sweterek :)
OdpowiedzUsuńFajny, nawet mimo nielubianego przeze mnie koloru :)
OdpowiedzUsuńO jaki piękny!!! W moich ulubionych kolorach :)
OdpowiedzUsuńŚliczny jest :)
OdpowiedzUsuńA gusta, jak gusta, zmieniają się i czy warto dyskutować ?? raczej nie, dobrze, że są różne, bo inaczej nuda by panowała ;)
Pozdrawiam
Nie dość ,że jest śliczny to jeszcze wygląda na ciepluchny i niezwykle praktyczny!!!!
OdpowiedzUsuńfajne kolory ;))) i sweterek niby prosty ale jednak z bajerami, podoba mi się bardzo ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny sweterek, w sam raz na ostatnio panujące temperatury:)
OdpowiedzUsuńAsieńko, bardzo ładnie, super leży, ten z wcześniejszego też mi się bardzo podoba i ładnie dopasowany:)Uściski
OdpowiedzUsuńświetny sweterek i napewno się przyda na jesienne chłody :))
OdpowiedzUsuńDla mnie super i jak ładnie ci w nim. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń