Gdy byłam późną nastolatką, to dziergałam wszystko, nie straszne mi były pięciopalczaste rękawiczki i skarpety. Potem wyrosłam. Ostatnio wpadłam w ciąg swetrowy i dziergania tychże od góry, czyli dzianina bezwysiłkowa zdominowała moje hobby. Stwierdziłam: dość obijania. I oto efekt:
Ula z Zamotane sprezentowała mi motek skarpetkowej regii i odnośne druty w szalonym rozmiarze 2mm i 2,5mm. I zrobiłam. Na razie jest jedna, druga skarpeta się dzierga, ale już mi się podoba :)
Dla mnie skarpety, to dawne wspomnienia robótek mojej Mamy i śp. Babci; zawsze ta niezwykłość ich pracy mnie zachwycała. Mnie samej daleko jeszcze do takich tworów. I Twoje skarpetki, jak widać, będą super, w komplecie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Uważaj dzierganie skarpetek uzależnia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam