Od dawna chodzi za mną małe chcenie, mianowicie przędzenie. Mam kołowrotek po mojej prababce Agnieszce. Do tej chwili, a jest w moim domu prawie 40 lat, był jedynie ozdobą. Postanowiłam to zmienić.
Naukę zaczęłam od przędzenia na wrzecionie, co pozwoliło mi załapać ideę. Uprzędłam parę metrów włóczki, z której wyszedł akurat otulacz na mały telefon :-)
Jednakże przędzenie na wrzecionie jest niesłychanie mozolne. Na szczęście jest facebook i dziewczyny, które są chętne pomóc największemu laikowi. I oto uruchomiłam zabytek :-) Umiem!!!
To mój pierwszy uprzęd, 60 metrów nierównej wełny:
A dziś idzie mi znacznie lepiej, załapałam, o co chodzi. Troszkę się pobawię :-)
No całkiem całkiem:))
OdpowiedzUsuńJuż podziwiałam w Klubie, jestem pod wrażeniem i dodajesz mi wiary, choć ja jestem dopiero w sferze przygotowań i planowania nowego hobby :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo dopiero wyzwanie! Dobrze wygląda.
OdpowiedzUsuńOj, podziwiam! Ja przymierzam sie do przedzenia i jednocześnie bronię przed nowym hobby-pożeraczem-czasu ;-) ale w marcu pęknę, jadę na warsztaty
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdraszczam!
OdpowiedzUsuńWitamy w świecie prządek :) Od teraz już nie tylko na swetry będziesz patrzeć z myślą "eee, sama sobie lepiej zrobię" :D
OdpowiedzUsuńCudo! Robi wrażenie, a ja też tak chcę. Pozdrawiam: Asia z Ciechanowa
OdpowiedzUsuńCudo! Podziwiam i też tak chcę:Asia z Ciechanowa
OdpowiedzUsuń