Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gospodarstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gospodarstwo. Pokaż wszystkie posty

7 czerwca 2020

Kimchi

Nie piszę tu za dużo o sobie, chyba że w kontekście robótek. Niemniej jednak czasem na Facebooku czy też na Instagramie wyjawiam swoje kulinarne gusta. Uwielbiam bigos, pasztet oraz rosół, moim ulubionym warzywem jest cebula, a bez sera żółtego nie wyobrażam sobie życia. Jeśli przyjdzie mi jeść gdzieś z dala od mojej kuchni, to zawsze smakuję żurek, pomidorową i pierogi ruskie. W ogóle nie jadam grilla, chyba że przez grzeczność na gościnnych występach. Absolutnie unikam fasoli i grochu.
Lubie próbować nowych rzeczy, a ostatnimi czasy wciągnęła mnie kuchnia koreańska, choć orient do kuchni zaczęłam wprowadzać od kurczaka po chińsku (przepis TU). Teraz nie umiem żyć bez japche, kimbapu czy kimchi.
Kimchi to niesamowity sposób na kapustę pekińską w postaci kiszonki z dodatkami, których trzeba się nauczyć jeść. Nie każdemu musi smakować. Robiłam je już wiele razy, nie zawsze mi smakowało, razu pewnego wszystko musieliśmy wyrzucić.... Przeczytałam wszystkie polskie przepisy, wiele angielskich, koreańskich, obejrzałam o kimchi wiele filmów na youtubie..... i zrobiłam sobie swój przepis, taki pośrodku. Składu warzywnego nie trzymam się ściśle, bo nie zawsze mogę kupić rzodkiew.  Wczoraj nastawione kimchi z młodej kapusty:



Oto moja wersja przepisu:


4 kg kapusty pekińskiej – dwie spore – natrzeć liście solą porządnie, pozostawić na dwie godziny, co pół godziny obracać, wypuści sok i zmięknie,  potem porządnie wypłukać z soli, pokroić według uznania – ja robię większą kostkę
Ugotować- 500ml wody + 1 łyżka kleistej maki ryżowej+ 1,5 łyżki cukru
Do zimnego sosu dodać:
700 dag białej rzodkwi – pokrojona w słupki, ja trę na grubej tarce
3 marchwie pokrojone w słupki
1 duża cebula+ 1,5 główki czosnku – zmiksowane na miazgę
1,5 papryki czerwonej pokrojonej w paski
zieloną dumkę lub szczypiorek – co najmniej jedna wiązka grubo pocięta
4-6 łyżek ostrej papryki gochugaru – specjalna koreańska papryka do kimchi, można zastąpić zwykłą ostrą papryka lub chili, ale lepiej dać na początek mniej, a potem zaostrzyć potrawę według uznania
½ szklanku sosu rybnego
½ szklanku sosu ostrygowego (ale bez tego też jest ok.)
10 cm korzenia imbiru startego na tarce ( ja daję suchy, ok. łyżki)

Powstałą pastą w wody z mąką i warzyw natrzeć kapustę, dobrze wymieszać, pozostawić w ciepłym miejscu na dzień-dwa, gdy ruszy fermentacja schować w lodówce, jest dobre do jedzenia takie ledwo ruszone, ale ,według mnie, najlepszego smaku nabiera dopiero po tygodniu. 

Ten film rozświetlił mi bardzo wiele, polecam.

Z przepisu Maanghi wczoraj na kolację zrobiłam 배추전, czyli naleśniki z kapusty pekińskiej, mniam :-) 



5 maja 2020

Skarpetki kwietniowe

W kwietniu dobrze mi się dziergało skarpetki, powstały 3 pary. Jedne, wesoło-wiosenne, już pokazywałam. Te pasiaki powstały z włóczki Regia z serii Springtime, więc są akurat na czasie. Te drugie są z tureckiej włóczki Superwash, a kojarzą mi się te kolory z zimą.





Wciąż odkrywam Instagram, można tam znaleźć dużo inspiracji. Ostatnio natknęłam sie na zabawę o nazwie #boxofsockchallange2020, więc zebrałam tegoroczne skarpetki do pudełka, okazało się, że zrobiłam ich już osiem par. ładnie razem wyglądają :-) Zaczęłam przeglądać zapasy pod kątem majowej produkcji ;-)


I jeszcze domowa gadzina, pies i koty to przyjemne darmozjady, chociaż mała kotka potrafi złapać nornicę. Kocurek ze zdjęcia to mała paskuda, chce wygonić swoją matkę z posesji....  Kozy to najcudowniejsze zwierzęta świata. 





6 stycznia 2020

Robótkowe podsumowanie 2019 roku

Dziwy, wielkie dziwy się wydarzyły w moim hobby..... Wciąż deklaruję, że nie lubię szydełkować, ale jakoś tak wyszło, że kiedy się wzięłam do szydełkowej chusty, to potem już poleciało galopem..... I ciągle mnie to szydełkowanie trzyma! Druty poszły w lekką odstawkę, nawet gdy zaczynałam coś nowego, to musiałam pruć, bo mnie natchnienie opuszczało. Nie jest źle... oj nie jest;-)

Księgowość wygląda tak, o ile sie nie pomyliłam: 

  • 21 par skarpetek
  • 18 czapek
  • 5 swetrów
  • 3 serwetko na drutach (choć miałam wielkie plany...)
  • 50!!! serwetek szydełkiem ( w poprzednich latach musiałam się zmuszać, by wydziergać choć jedną....)
  • w sumie 1 koc, bo jeden jest zakończony, a drugiego jest już ponad połowa
  • 4 siatki na zakupy
  • 7 chustek drutami
  • 6 chust szydełkiem, w tym jedna tak duża, ze z wełny, która na nią poszła, wyszłyby 3 drutowe i to niemałe
Robótkami zarobiłam stres. 
A poza tym? Zrobiłam po raz pierwszy piernik staropolski, zagościła u nas kuchnia koreańska, nieobce mi potrawy takie jak kimbap, kimczi, dżapcze czy bokkeumbap. Nauczyłam się przy tym czytać hangul, bo mnie denerwowało, że nie wiem, co piszą na produktach i w przepisach (nie rozumiem, ale umiem przeczytać;-)),a jedno krótkie spotkanie z Ukrainką otworzyło mi oczy na ukraiński barszcz. Zatem kulinarnie było nieźle ;-)

Szyłam mało, trochę przędłam, ale nie za wiele, farbowanie mnie kusi, ale warunki nie pozwalają się rozwinąć. 

Wszystkim Odwiedzającym mój blog dziękuję za poświęcony czas, a Osobom, które zostawiły komentarz dziękuję potrójnie :-)







Cudne to jest uczucie, gdy na progu witają człowieka zwierzęta :-) Biała kotka jest z nami juz 4 lata, a szaraka nam sprezentowała w czerwcu. Obserwowanie, jak go wychowywała, było niezwykłym doświadczeniem :-)






21 marca 2019

Zaległości

Ostatnio brakuje mi weny do uzupełniania bloga. Jeden z powodów jest taki, że trzeba coś sfotografować, a do tego trzeba fotografa, pogody i chęci. Mimo że dzisiejsze udziergi powstały w grudniu i styczniu, to na zdjęcia czekałam ponad dwa miesiące. Dopiero wizyta moich psiapsiółek była okazją, by wylegnąć z czterech ścian, nie tylko z powodu zdjęć robótek :-) 
Z pięknej włóczki Pastel zakupionej w biferno.pl zrobiłam prosty sweter, główna rolę gra ładna nitka. Zużyłam niecałe 400g, włoczka jest bardzo lekka i bardzo miła w dotyku. 


W ubiegłym roku brałam udział w wyzwaniu u Kamili z otulove.pl i powstał cudny komin, który już pokazywałam. W tym roku Kamila organizuje wyzwanie "Jeden motek", szczegóły można znaleźć na podanej stronie. W styczniu robiłyśmy czapkę, którą wydziergałam z dużą radością. Użyłam włóczki Karisma Dropsa. Jestem bardzo z tej czapki zadowolona. 





Z rozpędu powstała z tej samej wełny czapka wydziergana wzorem strukturalnym. 


Koleżanka Ninka robiła mi zdjęcia, a poza kadrem zaatakowała mnie kotka, która miała niespotykany u niej napad czułości :-)


Przy okazji cudnej pogody Nina zrobiła mi sesję ze zwierzętami, to Miśka, która w takich objęciach mogłaby zostać na zawsze. 


A to kozucha, która za dwa typgdnie się rozmoży ;-) 


15 czerwca 2018

Sens

Jakoś mało się generalnie dzieje w moim dzianiu, bo czas i siły przerzuciłam na co innego. Niemniej jednak w busach działam, szkoda mi dwóch godzin codziennej podróży marnować na granie w sudoku :-) Powstają skarpety, oto jedne z nich. Włóczka to Opal o wdzięcznej nazwie Tanzania. Kolor ma letnie i wesołe.  Skarpetki to bardzo praktyczna robótka, zabiera mało miejsca w codziennym bagażu i zawsze można dobrze je spożytkować. 







Mieszkam na wsi, ale nie jest to wieś cicha, sielska i z czystym powietrzem. Jednak jakiś sens w mieszkaniu tu jest, choć po 12 latach nadal się nie przyzwyczaiłam. Dzięki mieszkaniu na wsi mogę mieć psa, koty, kury, kozy, gęsi i ogródek z krzakami, nie muszę na targu kupować owoców. Mimo ogromnej suszy coś rośnie i dojrzewa:

Bób w fazie kwitnienia


Winogrona


Zebrałam całe kilo agrestu, dobre i to


Porzeczka biała


Porzeczka czarna


Porzeczka czerwona


Są też niepowodzenia, do ogródka weszła nornica, póki co 9 krzaków cukini i na razie jeden krzak dyni się zmarnowały..... 





18 kwietnia 2018

Tweedowy sweter

Wymarzony. Zrealizowany.
Felted Tweed Rowana w cudnym granatowym kolorze połączyłam z cienką nitką bawełniano-wełnianą Coast Holst Garn, żeby dzianina była masywniejsza. Wyszło dobrze, sweter jest bardzo wygodny, a przy tym ogromnie mi się podoba, ten na pewno nie pójdzie do szafy, ale będę go nosić. Ozdobiłam do prostym ażurem, mało widać, ale nie jest nudno. Dziergałam go intensywnie, w każdej wolnej chwili, przez grudzień i styczeń, w lutym myślałam, czy nie spruć, ale zaryzykowałam, dorobiłam rękawy i jestem niezwykle teraz kontenta :-) Szkoda aż, że przyszły upały..... Kolor jest taki, jak na zdjęciach z brązowym tłem.
I nie mogłam sobie odmówić kozich klimatów :-) małe mają dziś 12 dni.










14 kwietnia 2018

Skarpetki i zwierzęta

Przez miesiąc w busach dziergałam skarpetki z wełny Trekking XXL, zużyłam prawie cały motek, więc mam skarpetki prawie pod kolana, bardzo mi się podobają.




A to kocurek, który u nas urodził się w listopadzie. Stary kot o imieniu Sfinks, bardzo ze mną zaprzyjaźniony, miał pięć lat, zimą rozchorował się i juz go z nami nie ma. Ten kocurek miał siostrę, ale zginęła na drodze, niestety mieszkam przy ruchliwej drodze wojewódzkiej. Ciekawa jestem, co z niego wyrośnie, póki co ustawił sobie cztery razy większego od siebie psa :-)


A to kozy, Marysieńka i dwa marianki, które dziś skończyły 8 dni :-) Szary będzie miał rogi i już bodzie matkę, gdy coś mu się nie spodoba :-)