19 marca 2016
Siadłam wreszcie do maszyny
Rano przyświeciło słonko, dom się rozjaśnił, ale tez wyjrzały na mnie z katów różności do posprzątania. Wpadłam więc w szał porządków, aż zupełnie padłam. Postanowiłam więc w ramach odpoczynku coś uszyć, bo na maszynę do szycia tęsknie mi się od dłuższego czasu spoglądało. Na nic skomplikowanego nie mam ani sił, ani pomyślunku, zatem uszyłam kosmetyczkę. A jakoś tak dobrze mi szło, że machnęłam obrus z kawałków :-) 4 godziny nad maszyną były tego popołudnia niezwykle owocne :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kosmetyczka bardzo mi się podoba. Obrus radosny i wiosenny :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię bardzo! jesteś geniuszem rękodzieła! ♥
OdpowiedzUsuńNa aktualną porę wiosenny patchworkowy obrus :-)
OdpowiedzUsuńNoo...pani Asiu - super :)
OdpowiedzUsuńPiękny obrus i kosmetyczka. Ja w ramach odpoczynku powinnam raczej zająć się sprzątaniem, bo wpadłam w wir robótek i prac ogrodniczych... :)
OdpowiedzUsuń