A na koniec kozy: rosną, są niedotykalskie, i zamiast mleka matki skubią stary dom.... te suche chabędzie to jeszcze w zeszłym roku był piękny czerwony berberys.... koza mu dała radę, jest do wycięcia. W tym roku będę zakładać ogród od nowa, padła jabłoń, śliwa, wiśnie, winorośl, a maliny, agrest, pigwę, pnącą różę oraz berberys wmłóciła koza....
Cienizna taka, za jaką się nie biorę. Cierpliwości brak, lubię szybsze efekty, więc tym bardziej podziwiam. Powodzenia w odsadzaniu ogrodu 🌼🌻🌹🌾🌷🌺🌸
OdpowiedzUsuńWłaśnie chciałam spróbować cienizny, jakoś tak ambicjonalnie wyszło, bo ktoś mi zarzucił, że param się tylko grubymi włóczkami. A ogród.... czasem się zastanawiam, czy ma sens, ale chyba się jeszcze podejmę trudu i może przed 80-tką zjem swoje owoce ze swoich drzew :-) Pozdrawiam :-)
Usuń"W tym roku będę zakładać ogród od nowa... tylko muszę najpierw zbudować Mur Chiński albo przynajmniej zasieki, chociaż drut kolczasty też może się okazać jadalny" ;-)
OdpowiedzUsuńHe he, podobno koza to takie pożyteczne zwierzątko, a tu bilans zysków i strat jakiś taki kontrowersyjny ;-) Szal też Ci podskubuje :)))
Ale za to jakie ekologiczne jest mleko po takiej diecie :-) Mój mąż pozwolił kozie zjeść moje krzewy owocowe, ale jak ruszyła jego pupilkę różę, to się zdenerwował i kozę uwiązał :-) teraz małe wchodzą w szkodę..... Koza nawet jak czegoś nie zje, to musi spróbować, szal nie okazał się smaczny ;-)
UsuńChcesz mieć i kozy i ogród postaw płot:) Słyszałam, że kozy są wszystkożerne ale nie myślałam, że aż tak:) Szal będzie ładny:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie jest Basiu taki chaos na podwórku, że jedynym wyjściem byłoby nie mieć zwierząt, a tego sobie nie wyobrażamy :-)
UsuńPrawdziwe bestie ;-)
OdpowiedzUsuńAle jakie kochane :-)))
UsuńAsiu dobrze, że te przesympatyczne wszystkojedzące pupilki nie zjadły Ci "publiczności" w przelocie, chociaż to byłoby bardziej pożyteczne niż wrąbanie agrestu i malin hihi. A szal bardzo ładny, podziwiam Twoją ambicję i cierpliwość Alina arzfu
OdpowiedzUsuńAsiu szal z pewnością jest efektowny!!! Cudny :) Ja tez w tym roku dziergalam sama, a raczej myślałam o dzierganie, bo przeprowadzka w 8 miesiącu ciąży tak mnie wykończyła, że wena mi uciekła i wrócić nie chce już od dłuższego czasu...
OdpowiedzUsuń