Jakoś mi się luźniej zrobiło, wcześniej wracam z pracy do domu, więc po odbyciu najważniejszych prac działam. Czas nastał słuszny, by pokończyć zaczęte dzieła, jak szal z poprzedniego wpisu, ale także koc, który zaczęłam w czerwcu 2016. Postanowiłam go skończyć i działam. Został do skończenia ostatni kwadrat, wykończyć trzy, pozszywać i jeszcze wykończyć całość.... wbrew pozorom to ze 20 godzin szydełkowania. Czuję, że podołam :-)
Powodzenia zatem życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo sie przyda :-)
UsuńZawsze podziwiałam Twoją zdyscyplinowanie. :-)
OdpowiedzUsuńKochana, daleko mi do ideału :-) Ale dziękuję :-)
UsuńKoc zapowiada się świetnie. Zaczynam nabierać ochoty na włóczkowy pled.
OdpowiedzUsuńWłóczkowy koc ma w sobie coś magicznego, zrobię na pewno jeszcze jeden :-) te kwadraty, co je pokazałam, to koniec długiej drogi, na szczęście. Juz nie moge sie doczekac efektu końcowego :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńSporo resztek wykorzystasz:) Będę czekać na efekt końcowy:)
OdpowiedzUsuńPołowa to resztki, resztę musiałam dokupić....
UsuńDaj troszkę gazu , bo też mam ufoki , super koc , czekam na efekt końcowy :) pozdrawiam :) Marta
OdpowiedzUsuńPosyłam moc :-) Kończ robótki, ciesz się z rezultatu :-) Pozdrawiam :-)
Usuńoj zapowiada się ciekawie ten koc, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuję, jeszcze tydzień i koniec :-)
UsuńJa też jestem na etapie kończenia dawno zaczętych robótek... tymczasem zapraszam na konkurs u mnie http://zmannheim.blogspot.de/2017/06/9-konkurs-i-eko-torba.html , pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń